Przesłuchaliście człowieka, który przedstawił się jako Elmo Briggs.
Łukasz przytomnie pilnował wejścia, Jean i ?? zajęli się przesłuchaniem podczas gdy pozostali niecierpliwie szukali fantów. Niewiele jednak znaleźli, gdyż jak wyjaśnił się Elmo, towar już pojechał na południe. Elmo zachowywał się bardzo podejrzanie, lecz szybko go złamaliście mieszaniną gróźb i przemocy. Dowiedzieliście się, że Elmo jest członkiem organizacji zwanej Cichym Piaskiem, a Johny, który odbierał od was towar w Bunkerville jest zamieszany w całą sprawę. Dodatkowo, Elmo sprzedał wam łącznika Cichego Piasku - miejscowego barmana, Garbatego Garrego.
A zatem wiedzieliście kto może wiedzieć więcej. Wiedzieliście, że towar pojechał do jakiejś kopalni Farsona, ale nie wiedzieliście gdzie to jest. Chwilę rozmawialiście o tym, co zrobić dalej. Powrót do Warmaru uznaliście za niebezpieczny - nie wiadomo jak głęboko zinfiltrowana jest miejscowa placówka Warmaru. Nie wiadomo nawet czy i ilu mieszkańców samego Bunkersville jest zamieszanych w sprawę - skoro był Barman, mogli być i inni. Samego Elmo uznaliście na nieprzydatnego i zabiliście go. Zdecydowaliście wrócić do Bunkersille i porozmawiać z Barmanem.
W mięczyczasie Mallgar znalazł Ów-Bio - urządzenie do biometrycznego uwierzyteniania używane przez Posterunek na północy. Fant sam w sobie byłby fajny, gdyby nie fakt, iż mógł was podsłuchiwać. Mallgar nie był jednak pewny czy rzeczywiście urządzenie was podglądało. Urządzenie rozpoznało Mallgara; i wyświetliło mu tajemniczą wiadomość.
W barze doszło do masakry. Weszliście jak zwykli przyjezdni, w środku zastaliście Szeryfa i Garbatego Garrego za barem. Na chwilę pojawiła się też Merry, żona Garrego. Malgar postanowił wyłożyć karty na stół i bez ogródek podał się za członka Cichego Piasku. Barman dyskretnie ostrzegł Mallgara, by ten poczekał, aż Szeryf opuści lokal.
Gdy tylko szeryf zniknął za drzwiami wszystko zaczęło się sypać.
“Deszcz nie pada na pustyni” - podał hasło Barman. Was oblał mokry pot. On wiedział, że wy nie jesteście z Cichego Piasku, a wy wiedzieliście, że on wie. Refleks ??? uratował was - mieliście broń w rękach zanim Garry sięgnął po swój rewolwer schowany pod ladą. Szybko wyczuliście słaby punkt garrego - jego żonę. Jack postanowił ją przyprowadzić, lecz po uchyleniu drzwi na zaplecze zobaczył wycelowaną w siebie lufę. Szybko wycofał się. Merry was nie odwiedziła, lecz stanowiła zagrożenie, które musieliście monitorować.
Sam Garry opowiadał niestworzone rzeczy - sami niedowierzaliście, że komuś może aż tak odwalić. Garry mówił o kulcie Zbudowanego Nie Zrodzonego, który… usunie gorszych i inne tego typu posrane religijne wyznania. Z pożytecznych rzeczy, wytłumaczył wam jak dojechać do kopalni.
Przesłuchanie znowu mogło się posypać - do baru wparował pewien człowiek.. i natychmiast próbował z niego wyjść, lecz kazaliście mu zostać. Richie poszedł pilnować wejścia, żeby takie rzeczy nie zdarzały się więcej. Wasz nowy zakładnik to Jimmy, człowiek pracujący na magazynie, w którym mieliście złożyć towar. I nawet zrobiliście to, zanim ktoś go zakosił. Jimmy twierdził, że szuka Johny’ego, którego ponoć ostatnio widziano, jak nerwowo zapiernicza w stronę radiostacji przy Ikei przerobionej na posterunek Warmaru, a później gdzieś odjeżdża.
Jimmiego cała sytuacja przerosła - nie był w stanie uwierzyć ani w to, co wy robicie, ani w to, co opowiadał Garry. W międzyczasie kolejnych dwóch klientów chciało wejść do baru, lecz dzięki ostrzeżeniu Richiego byliście przygotowani, i wyprosiliście gości za pomocą groźby. Niestety, wasz czas się kończył - nowi goście zapewne już myślą, jak tu zmontować ekipę i odbić swój bar z waszych rąk. Zabiliście Garryego, i (chyba, nie pamiętam) Jimmiego też.
Znaleźliście się w ciężkim położeniu - nie mogliście tak po prostu zostać w mieście, bo obawialiście się zemsty mieszkańców; z ich perspektywy urządziliście masakrę w barze. Uciekliście, i pojechaliście w stronę Kopalni Farsona.
Kopalnia Farsona okazała się starą kopalnią odkrywkową. Napawała was grozą, wydać było świeże ślady opon, ktoś tam regularnie przyjeżdża. Zauważyliście wejście do groty na dnie kopali, i weszliście do środka, zachowując wszelkie środki ostrożności. Zatrzymaliście się przed zamkniętymi, ciężką, metalowymi bramą/drzwami przesuwnymi. Obok znajdowało się pomieszczenie, które służyło za strażnicę/posterunek przy wejściu. Richie próbował badać ciemny tunel który odbijał przed drzwiami, lecz ciemność i nierówna posadzka zmusiła go do wycofania się. W międzyczasie, Mallgar, który rozpoznał typowy dla Warmaru sprzęt, próbował uruchomić komputery w posterunku i otwzorzyć drzwi. Ku waszemu zaskoczeniu, obok komputerów był zamontowany kolejny Ów-Bio, który i tym razem rozpoznał Mallgara. Wrota się otworzyły, lecz nie całkiem. Musieliście użyć trochę siły, by je odsunąć.
W środku zastaliście równie przerażający co niesamowity widok - wielkie pomieszczenie, na środku którego znajdowała się wielka… maszyna? Plątanina kabli, płyt drukowanych, diód i metalowej obudowy, sięgająca do kolan tworzyła jakby podest na środku pomieszczenia. Pośrodku maszyny było krzesło, na którym siedział człowiek, z kablami, przewodami i różnymi czujnikami makabrycznie powciskanymi w jego ciało. Wydawał się… żywy? Niewiele myśląc, skróciliście jego cierpienia. Wtem okazało się, że jesteście otoczeni. Lukasowi, dzięki brawurowej jeździe motocyklem udało się uciec na zewnątrz, reszta z was została zapędzona do magazynu, skąd mogliście uciekać jedynie do ciemnego tunelu. Mimo kiepskiej sytuacji, daliście w pewien sposób popalić swoim wrogom, zadając im większe straty, niż powinni byli w takiej sytuacji ponieść. Wasi przeciwnicy zrezygnowali z bezpośredniego natarcia i użyli jakiegoś gazu bojowego, który sprawił, że odpłynęliście. Tymczasem Lukas przygotowywał się, aby ponownie zajrzeć do środka.